Kartka z brunatnym powstała - uwaga - z jednej karty do PL z tego zestawu. Przycięłam boki karty z pięknym bukietem, która to miała mi posłużyć za tło miśka. I już miałam skrawki papieru wyrzucić, ale moim oczom ukazała się druga strona papieru - piękne piórka, które wycięłam. Kilka kropek cienkopisami i powstało całkiem ciekawe tło, prawda? ;) Sam misiek nabrał kolorów dzięki akwarelom.
Kolejna kartka z miśkiem polarnym. Ależ one są sympatyczne! Widzicie jego uśmiech? Ale do rzeczy. O tej kartce mogę powiedzieć, że jest... ekologiczna. Tło to skrawki papierów i kart do PL. Okazuje się, że nawet takie cieniutkie kawałki mogą się jeszcze przydać. A główny bohater kartki został wycięty z kartonika, takiego po produkcie.
Wniosek z tego taki, że do kartkowania wystarczy czasem karty (a nawet karta) do PL i skrawki po ich przycinaniu, stary kartonik papierowy (ja najbardziej lubię właśnie ten żółtawy i szary papier. To teraz mogę sobie zadać pytanie - po co mi ta cała kolekcja papierów scrapbookingowych? Odpowiedzi nie znam. ;)
Przyznaję, że mam w domu cały taki karton z ciekawymi papierami, raczej tekturkami, z opakowań, które chętnie wykorzystuję w pracach. Grubsze kartony spełniają rolę kosteczek dystansowych, czyli nadają pracy przestrzenności. Jeśli macie jakieś triki ponownego wykorzystania papieru, będę wdzięczna za podzielenie się nimi. Wiem, że sterty wyrzucanego papieru są już wpisane w specyfikę naszego hobby, ale zawsze to dobrze zminimalizować te sterty i wykorzystać to co się ma pod ręką.
Na zakończenie jeszcze trzecia kartka, którą przełamałam moją niechęć do używania masek. Mam ich naprawdę niewiele i wyliczyć mogę na palcach. Zupełnie nie rozumiem dlaczego były przeze mnie niedoceniane. Odkryłam je na nowo i z chęcią po nie sięgam, dlatego nie zabraknie prac z ich wykorzystaniem, które pokażę Wam niebawem.
Pozdrawiam serdecznie,
Angelika
Kartki oczywiście prześliczne :) kocham te wykrojniki ogromnie i żałuję, że kotek taki im wyszedł niewyraźny.
OdpowiedzUsuńMi zawsze było żal wyrzucać naqet mini mini skrawków, bo właśnie czasem okazywały się kropką nad i. Efekt tego był taki, że miałam dwa duże pudła pełne skrawków w naprawdę dosłownym znaczeniu. W przypływie rozpaczy i konieczności robienia remanentu przed porodem, wyrzuciłam bez zaglądania do środka, bo bałam się, że zrejteruję.
Masek też mam niewiele, ale na pewno to swietna sprawa do robienia oryginalnych teł ;)